Mężczyzna na terapii: powód do wstydu, czy symbol męskości i odwagi? 

Mężczyzna na terapii

Mężczyzna na terapii – powód do wstydu, czy symbol męskości i odwagi? Chłopaki nie płaczą, a prawdziwy mężczyzna ze wszystkim radzi sobie sam. Dokładnie to najczęściej mówią mężczyźni, którzy omijają gabinety terapeutyczne z daleka. “Depresja? – Ja nie mam czasu na depresję! Pracuję całymi dniami! Depresja to choroba ludzi leniwych”. 

Mężczyzna na terapii: Wstyd, czy odwaga? 

Wielu mężczyzn wciąż nie jest pewnych, co tak naprawdę czuje. Skupiają się na pracy, awansach,  zarobkach i tym, aby rodzinie żyło się lepiej. W tym wszystkim brakuje miejsca na własne emocje. Mężczyźni mają wybitną zdolność do unieważniania tego, co czują. O wiele lepszym wyjściem wydaje im się być zagłuszanie samego siebie i zakładanie maski twardziela, który nie płacze. Prawdziwy mężczyzna się nie boi, nie maże i zawsze ze wszystkim sobie daje radę – takie przekonanie się utarło i pokutuje po dziś dzień.

Terapia dla mężczyzn okiem eksperta

Wiele lat temu model rodzinny był jasny: mężczyzna zarabia – kobieta dba o dom. Dziś ten model wywrócił się do góry nogami. Kobiety są samowystarczalne, przedsiębiorcze i często z wieloma męskimi zadaniami dają sobie świetnie radę. Jak w takim przypadku ma czuć się mężczyzna, któremu wiele lat wmawiano, że to jego rola? O tym w dzisiejszym wywiadzie porozmawiam z Aleksandrem Jurkiem, terapeutą specjalizującym się w Interwencjach Kryzysowych, terapiach indywidualnych oraz terapiach dla par i małżeństw.

 

Mężczyzna na terapii – symbolem męskości 

 

KH: Panie Aleksandrze jak zmieniła się ilość męskich pacjentów w gabinetach terapeutycznych na przestrzeni ostatnich lat? 

AJ:  Na szczęście zmieniła się znacznie! Obecnie mężczyźni zgłaszają się po pomoc coraz częściej, coraz częściej dzwonią też na Interwencję Kryzysową, która została stworzona z myślą o osobach, które potrzebują pomocy na JUŻ. Mam tutaj na myśli np. śmierć bliskiej osoby – najczęściej rodzica, zdrada, rozstanie, czy utrata pracy. Bardzo się cieszę, że coraz częściej odbieram telefon od świadomych mężczyzn, którzy nie boją się mówić głośno o tym, że potrzebują pomocy. 

Mężczyźni wiele lat nie dawali sobie prawa i przestrzeni do odczuwania słabości, smutku, czy przygnębienia. Depresja była dla nich zupą z Azji, a nie chorobą, która przychodzi do każdego i znacznie obniża komfort życia. Dlatego z nieukrywanym uśmiechem na twarzy obserwuję mężczyzn, którzy przekraczają próg mojego gabinetu. Co ciekawe, bardzo często w trakcie własnej terapii, zachęcają również swoje partnerki. Dopiero w trakcie procesu terapeutycznego rozumiemy, jak bardzo poprawia się nasz komfort życia, kiedy w końcu skupimy się na sobie. Bo właśnie od tego jest terapia, aby skupić się na sobie.  

 

KH: Myśli Pan, że mężczyźni, którzy są zdecydowanie na NIE względem terapii to tacy, którzy nie chcą mówić o swoich problemach, czy po prostu się wstydzą? 

 

AJ: Mężczyźni często nie mają doświadczeń z zewnątrz. Mam tutaj na myśli ojców, dziadków, czy znajomych. Nie wiedzą, co terapia tak naprawdę daje i jakie przynosi rezultaty. Muszą się o tym przekonać sami.  

Wśród pacjentów mam duży odsetek tych, którzy byli zdecydowanie na NIE, bo wstydzili się mówić o swoich emocjach. Bo co o nim powiedzą koledzy? No przepraszam za wyrażenie, ale że jest c**tą, która sobie nie daje po męsku rady. 

Tymczasem w trakcie terapii ten mężczyzna staje się bardziej pewny siebie, świadomy swoich wartości i dobrych stron. Już po kilku sesjach znika kojarzenie terapii z czymś, czego należy się wstydzić. Mówienie o swoich emocjach i zgłoszenie się po pomoc, to odwaga. Niemniej to trzeba zrozumieć.

Wie Pani, ja strasznie lubię takim mężczyznom “na nie” (śmiech) pójść po pierwszej sesji terapeutycznej do domu i obejrzeć sobie jeden z najlepszych seriali, jakie powstał – Rodzinę Soprano. Tony był 100% mężczyzną, bossem mafii i regularnie chodził na terapię. Tam jest perfekcyjnie pokazane to, jak terapia zmienia mężczyznę na lepsze. Zachęcam do obejrzenia każdego, kto boi się lub wstydzi wykonać ten pierwszy krok. 

Prowadząc wiele lat terapie odwykowe, mocno doświadczam tego, jak bardzo wstyd obniża komfort życia i utrudnia walkę z nałogiem. Wie Pani, że to właśnie wstyd w 80% przypadków sprawiał, że osoby uzależnione rezygnowały z walki o życie w trzeźwości? To są bardzo przykre statystyki.

 

KH: Panie Aleksandrze, a jakie są najczęstsze problemy, z którymi mężczyźni zgłaszają się na terapię?

AJ: Najczęściej jest to kryzys, który uświadamia, że “samemu sobie nie poradzę”. Głównie, gdybym miał wskazać takie powody dominujące to właśnie śmierć kogoś bliskiego i to, że zostali zdradzeni przez swoje kobiety. 

Zdrada przez partnerkę ma ogromny ładunek emocjonalny. Mężczyźni czują się wtedy upokorzeni i pełni żalu, z którymi nie są w stanie sobie poradzić.

 

KH: Jak terapia może pomóc mężczyznom w radzeniu sobie z trudnościami emocjonalnymi? 

AJ: Terapia to miejsce, w którym każdy mężczyzna dochodzi do wniosku, że ma prawo czuć i mieć emocje, ma prawo płakać, smucić się i złościć. Terapia pomaga radzić sobie z tymi emocjami w zdrowy sposób – pozwolić sobie na nie, przeanalizować i wyrzucić. 

 

Mężczyzna na terapii: Wsparcie w odzyskiwaniu kontroli nad życiem 

 

KH: A niezdrowy sposób wyrzucania emocji to jaki? 

AJ: Narkotyki, alkohol, bijatyki, przemoc psychiczna lub finansowa, znęcanie się nad członkami rodziny, samookaleczanie i samobójstwa. Warto zerknąć na statystyki – tych samobójstw mamy wśród mężczyzn znacznie większy odsetek niż w przypadku kobiet. I to jest przykre, bo większości można było zapobiec.

 

KH: Mężczyźni, idąc na terapię, odczuwają słabość, że nie poradzili sobie z życiem sami. Czy to słuszne przemyślenia? 

AJ: Nieumiejętność przyjmowania pomocy i zgłaszania się o pomoc wśród mężczyzn wciąż ma się dobrze. Wie Pani, po II wojnie światowej stał się przełom dla świata. Utarł się ten model, że konflikty zbrojne z mężczyzn robią przywódców i mięso armatnie. A co w tym czasie robiły kobiety? Zajmowały się samorozwojem, walczeniem o swoje prawa, emancypację, prawa głosu, walczyły o siebie. Co ja oczywiście szanuję i zawsze kibicuję, ale niech Pani spojrzy z drugiej strony! 

Mężczyźni skupili się w tamtych czasach na poświęceniu dla kraju, rodziny, a nie na sobie. Kobiety zaś zaczęły dbać o swoje potrzeby, a nie tylko o dom. Skończyło się to tak, że mamy kryzys męskości. Kobiety są aktualnie bardzo silne i często nie potrzebują mężczyzn. 

Kiedyś mężczyzna miał zapewnić bezpieczeństwo, wie Pani, mężczyzna po wojnie był towarem deficytowym. Teraz jest odwrotnie – mężczyzna jest na każdej półce. Silne, przedsiębiorcze i pewne siebie kobiety wybierają tego, którego chcą, dyktują warunki, a mężczyźni nie nadążają. Świat się zmienia, a jeśli nie dostosujemy się do zmian, lub ich nie zrozumiemy – przeżyjemy życie będąc nieszczęśliwymi. 

 

KH: Czy terapeuta może stworzyć bezpieczną i wspierającą przestrzeń dla mężczyzn, aby mogli wyrażać swoje emocje i potrzeby? Aby poradzili sobie z kryzysem męskości? 

AJ: To właśnie gabinet, albo rozmowa wideo z terapeutą jest pierwszą sytuacją, w której mogą wyjawić swoje prawdziwe emocje i odrzucić wstyd. Wie Pani, przychodzą do obcego mężczyzny, który ich nie ocenia, to daje komfort. A komfort jest absolutną podstawą podczas terapii. 

mężczyzna na terapii

 

KH: Jakie bariery czy obawy powstrzymują mężczyzn przed skorzystaniem z terapii? 

AJ: Bariery społeczne. Lęk przed oceną innych – co powiedzą koledzy? Co powie ojciec, który wierzył, że wychował prawdziwego mężczyznę? Mężczyźni boją się pokazać swoje prawdziwe emocje, ponieważ w dzieciństwie byli uciszani, często zakazane mieli płakać. Nie płacz, taki duży, a płacze! CHŁOPAKI TEŻ PŁACZĄ! Pora to w końcu wykrzyczeć.  

 

KH: Jak można przełamać te bariery i zachęcić mężczyzn do skorzystania z terapii?

AJ: Zachęcają z  pewnością kampanie społeczne, niestety ich jest wciąż za mało. 

Wie Pani, często słyszę: “Musiałem przyjść, bo musiałem w końcu komuś powiedzieć”. 

Zdradzony mężczyzna nie chce pójść do kolegów i powiedzieć, że został zdradzony, bo co mu koledzy powiedzą? Że to zła kobieta była? – cytując Bogusława Lindę. To mu nie pomoże, nie wesprze. Kurcze, mężczyźni też cierpią! Kochają swoje partnerki, choć domyślam się, że nie każdy jest wylewny. Terapia w takich sytuacjach daje przestrzeń do pokazania prawdziwego siebie i zadania sobie ważnych pytań. 

Drugie, co uważam ma duży wpływ na łamanie stereotypów i co zachęca to wiele osób z opinii publicznych. Coraz więcej gwiazd mówi otwarcie, że chodzą do terapeuty. Youtuberzy otwarcie mówią, że korzystają z terapii – Karol Paciorek, Jakub Chuptyś, Adam Zimermann. Gwiazdy z pierwszych stron gazet – Borys Szyc, Misiek Koterski – nie wstydzą się, tego. Otwarcie mówią, że potrzebowali pomocy i się po nią zgłosili, a dziś mogą cieszyć się nowym, zdrowym i komfortowym życiem.

Środowisko raperów – męskich twardzieli również nie wstydzi się mówić, że chodzą na terapię –  Kękę, Bonson, Peja, Quebo, Taco, Bedoes – oni łamią stereotypy i bariery. Mają zasięgi i mówią otwarcie, że warto i że terapia to nie wstyd. To oznaka męskości dzisiejszych czasów. 

No i partnerki – one tutaj odgrywają ogromną rolę. Mają naprawdę duży wkład w to, że mężczyzna w końcu zaczyna dbać o swoje emocje. 

 

KH: Czy uważa Pan, że terapia może pomóc mężczyznom w lepszym radzeniu sobie z presją społeczną i oczekiwaniami dotyczącymi męskości? 

AJ: Jak najbardziej! Jednak nie ma im pomagać tylko uświadomić, że żadnej presji nie ma! To sztucznie wykreowany wymysł, kurcze! Niech każdy będzie sobą. Wszyscy powinniśmy się kierować własnymi potrzebami. JA – to priorytet. To tak, jak w samolocie – najpierw zakładam maskę tlenową sobie, później dziecku, bo jak sobie nie założę, to dziecku nie pomogę. 

Presja jest sztucznie wytworzona przez społeczność, a ludzie, którzy w nią wierzą – że każdy ma być bogaty, leżeć pod palmami i być 100% męski, krzywdzą sami siebie. Czasy, kiedy męskość mierzyło się obwodem bicepsa i ilością pieniędzy na koncie bankowym, już dawno za nami. 

 

KH: Wie Pan jak to się mówi: prawdziwy mężczyzna nie dodaje miodu do herbaty, tylko żuje pszczoły 

AJ: No dokładnie! To jest właśnie ta presja. Ktoś wytworzył sztuczne standardy, a mężczyźni popadają w depresję, aby je dogonić. Nie tędy droga.

 

KH: Panie Aleksandrze, na sam koniec: Czerwiec jest miesiącem zdrowia psychicznego mężczyzn. Wierzy Pan w to, że ten temat przestanie być dla mężczyzn tematem tabu? Tematem wstydliwym?

AJ: Dostrzegam, że już tak się dzieje! Mężczyźni są coraz bardziej świadomi! Ten temat dzięki społeczeństwu przestaje być powodem do wstydu. Tak, jak wspomniałem wcześniej – głośno mówimy, że mężczyzna na terapii jest męski i świadomy. Jest odpowiedzialny za siebie i swoją rodzinę. Bo dziecku potrzebny jest tata bez depresji i lęków, a żonie, czy partnerce – świadomy, dojrzały mężczyzna. 

Rozmowę przeprowadziła: Karolina Haber (www.kmcm.pl)

Jedna odpowiedź do „Mężczyzna na terapii: powód do wstydu, czy symbol męskości i odwagi? ”

  1. […] Szerzej o tym, jak społeczeństwo oddziałuje na mężczyzn, omówiliśmy w tym artykule: https://www.terapiapar.org/mezczyzna-na-terapii/  […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x
X